aktualności

Przyrzekając pod słowem honoru……

19.11.2011

Historia Sekcji Operacyjnej Krościenko Grupy Podhalańskiej GOPR

,,Szpalerem pochodni tnie obrus i śmierć

GOPR-owskim opętaniem z toboganem,

I palącą falą pospieszną na zespołach

Szarżując azymut nocy pod nawisem,

By dopiąć ścieżkę wybawczym trawersem”





Sekcja Operacyjna Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (GOPR) w Krościenku nad Dunajcem  powstaje w roku 1957 . Jako trzecia organizacja tego typu wchodząca w skład Rabczańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego na terenie Podhala .(ROPR zostaje przemianowane na GOPR w roku 1970) Wcześniej w roku 1954 powstaje sekcja w Rabce a na przełomie 1956/1957 sekcja w Nowym Targu. Pierwszym  kierownikiem zostaje  Zygmunt Gabryś . Dyżurka zaś mieściła się w prywatnym mieszkaniu Jakuba Gabrysia przy ulicy Zdrojowej 178. Dyżury w tym czasie  pełnili ratownicy Zygmunt Gabryś, Józef Gabryś , Marian Szela oraz Zbigniew Malinowski i Wójcik Michał ze Szczawnicy. Należy podkreślić że wszyscy ratownicy wywodzą się ze środowiska Pienińskich przewodników. Początki były bardzo trudne brak w zasadzie wszystkiego- doświadczenia i sprzętu. Determinacja ówczesnych członków sekcji pozwoliła jednak  na funkcjonowanie i rozwój ratownictwa w Pieninach. Historia Sekcji Operacyjnej w Krościenku to również wielka wędrówka w poszukiwaniu godnej ratowników dyżurki. Jak już wspomniałem pierwszą siedzibą było mieszkanie Jakuba Gabrysia, kolejne pomieszczenie to lokal wynajęty od państwa Grotowskich na ulicy Jagiellońskiej . Następnie ratownicy korzystając z uprzejmości władz Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego w Krościenku (PTTK) zajmują miejsce w siedzibie towarzystwa. Później  przenoszą się do domu ratownika Franciszka Kozłeckiego. Na początku lat 90 dyżurka zostaje ulokowana w pomieszczeniu Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej przy ulicy Jagiellońskiej  gdzie ratownicy  pozostają do końca roku 1997. 7 stycznia 1998 roku korzystają z uprzejmości  ówczesnych władz Pienińskiego Parku Narodowego zajmują powierzchnie w siedzibie Parku przy ulicy Jagiellońskiej 107 b .Które służy jako dyżurka do dnia dzisiejszego. Możliwości powierzchniowe zostały już dawno przekroczone, nie wspominając o braku sanitariatów, czy chociażby ambulatorium dla poszkodowanych. Ratownicy z Krościenka nie odpuszczają starań o nową siedzibę. Obecnie na zaawansowanym etapie prowadzone są negocjacje z Urzędem Gminy w Krościenku dotyczące przekazania terenu pod budowę dyżurki na miarę XXI wieku. Dodając do tego jeszcze obietnice złożoną przez Naczelnika Grupy Podhalańskiej Mariusza Zaróda poczynioną na zebraniu wyborczym na Wolny Zjazd Delegatów w roku 2006 , można być przekonanym że po latach tułaczki goprowców z Krościenka oprócz profesjonalizmu w działaniu będzie również  charakteryzować profesjonalna siedziba.




Historia Sekcji Operacyjnej Krościenko oprócz wielu wzniosłych momentów to również chwile słabości W stenogramie posiedzenia zarządu z roku 1999 z ust ówczesnego prezesa Marka Lutego można usłyszeć słowa że funkcjonowanie sekcji Krościenko to fikcja, jak również że należy zastanowić się nad istnieniem dwóch S.O w odległości 3 kilometrów.Jest rok 2008 takie słowa wypowiedzenie obecnie byłyby bardzo krzywdzące. Ratownictwo w Krościenku jest potrzebne, nie tylko turystom ale również mieszkańcom okolicznych miejscowości.

Przeszło 50 lat sekcji to ponad 50.000 tysięcy godzin przepracowanych społecznie. W latach 1987 – 2007 ratownicy z Krościenka wzięli udział 638 akcjach ratowniczych. (w tej liczbie mieszczą się również akcje na wyciągach narciarskich).




,,Popchnął mnie do tego czynu lęk przed nudnym i pospolitym umieraniem …”




Działalność ratownicza opiera się przede wszystkim na udzielaniu pomocy ludziom jej potrzebujących na górskich szlakach Rok 1991 zapadł ratownikom szczególnie w pamięci. 4 maja pod Trzema Koranami umiera na zawał 74 - letni Bronisław W. z Malinówka, zwłoki poszkodowanego zostają przetransportowane wózkiem alpejskim do kostnicy w Szczawnicy.
12 sierpnia około godziny 17 ratownicy otrzymali zgłoszenie. W rejonie Góry Zamkowej porażony piorunem zostaje 18- letni Filip . Po dotarciu do poszkodowanego okazało się że doznał on oparzeń I i II stopnia. Ponadto był w szoku powypadkowym , tracił i odzyskiwał przytomność. O godz. 18.50 przekazano chłopca pogotowiu ratunkowemu w Krościenku.
( należy pamiętać że samochód sekcja otrzymuje w 1998 roku, do tego czasu każdy transport odbywał się z ,,buta”. Zawiadomienie przy braku ogólnie dostępnych sieci komórkowych, dotarcie do poszkodowanego, zabezpieczenie, zwózka zabierały ogromną ilość czasu )
Jest 9 września  godzina 18.30  pracownik Poczty Polskiej w Krościenku informuje ratowników GOPR, że pod Czertezikiem ktoś wzywa pomocy. Już o godzinie 19.20 zostaje ustalone miejsce w którym znajduje się  poszkodowana. Turystka z Poznania zsunęła się  około 25 metrów Szczęśliwie zatrzymując się na jednym z drzew. Była skrajnie wyczerpana. GOPR- owcy zjeżdżają do poszkodowanej. W niebezpiecznym terenie i zupełnych ciemnościach o godzinie 20.40 turystka zostaje uratowana, ratownikom udaje się wyprowadzić ją na szczyt Czertezika. Powód wypadku był bardzo prozaiczny. Poszkodowana Małgorzata G. z Poznania ,,ratując” plecak który stoczył się po zboczu sama mogła stracić życie. Na szczęście do tragedii nie doszło a szybkie i zdecydowane działania pogotowia górskiego przyczyniły się do uratowania turystki. Jak się okazało góry we  wrześniu 1991nie postraszyły tylko Pani Małgorzaty z Poznania. Pięć dni później kierownik schroniska  PTTK  w Sromowcach powiadamia ratowników z Krościenka i Szczawnicy że ktoś w 1/3 wysokości ściany Trzech Koron daje znaki świetlne i wzywa pomocy.  Po dotarciu na miejsce ratowników okazało się że pomocy potrzebują dwie osoby. ( informacja  pozyskana od turystów). Jedna z nich uwięziona w ścianie na wysokości około 40 metrów, los drugiej w tym momencie był nieznany. Warunki atmosferyczne- nadciągająca mgła i zapadające ciemności nie pozwoliły na rozpoczęcie akcji. Wraz z nastaniem świtu o godzinie 5.30 rozpoczęto działania. Ratownicy podzielili się na dwie grupy. Pierwsza dotarła na szczyt Trzech Koron i nawiązała kontakt głosowy z poszkodowanym wiszącym w skale. Druga odnalazła dziewczynę u podnóża ściany. Była w ciężkim stanie. Mocno wyziębiona, traciła i odzyskiwała przytomność. Miała liczne obrażenia czaszki, złamany obojczyk, była mocno potłuczona. Została przekazana pogotowiu ratunkowemu o godzinie 9.20. Uwięziony w skale 17 letni Marcin B. z Radzynia Podlaskiego znajdował się w niezłej  kondycji  fizyczno- psychicznej. Grupa ratowników zjeżdża do poszkodowanego i uwalnia go z eksponowanej półki skalnej. Poszkodowani 17 letni Elżbieta M. i Marcin B. mieli ogromne szczęście i nie będzie przesadą że oprócz przypadkowi swoje życie zawdzięczają  ratownikom z Pienin.
Jedną z ostatnich  ofiar Pienin jest Mirosław S. zmarły przy niebieskim szlaku na Trzy Korony 26 maja 2007 roku .  Akcja reanimacyjna została podjęta natychmiastowo przez turystów . (jeden z nich okazał się lekarzem). Ratownicy GOPR razem z ekipą nowotarskiego pogotowia są na miejscu już po 30 minutach. Podłączenie defibrylatora oraz podanie leków rozkurczowych nie przynosi efektu. Decyzja o zakończeniu akcji ratowniczej zapada o godzinie 12. 30.  O godzinie 15.35 przekazaniem zwłok denata do karawanu. Jak dowiedziałem się od przyjaciela Pana Mirosława był on zapalonym turystom na koncie wypraw miał między innymi trawers Annapurny.

Działalność ratownicza nie rzadko sprowadza się transportu zwłok w sytuacjach kiedy na ratunek jest już za późno . Jest 16 września 1989 rok. Przypadkowi turyści na szczycie Sokolicy odnajdują oprócz rzeczy osobistych ofiary , list o następującej treści:




,, Dzisiaj idę na Sokolicę, aby pod osłoną nocy, oszołomiony alkoholem  i środkami nasennymi runąć w przepaść. Popchnął mnie do tego czynu lęk przed nudnym i pospolitym umieraniem, w łóżku, męce i poniżeniu. W ubiegłym roku byłem także na Sokolicy z takim samym zamiarem. Kiedy znalazłem się na górze byłem spokojny a odejście nigdy nie wydawało mi się łatwiejsze. I wtedy diabli nadali konserwatora szlaków, który zaczął tutaj rozkładać się na noc. Tak więc nic z tego nie wyszło i musiałem wracać z upokorzeniem i wstydem. Śmierć jest rzeczą zwyczajną nie należy robić z tego tragedii. ”




Samobójcą okazał się  Leopold W. rencista z Warszawy. Informacja o odnalezieniu rzeczy dotarła do ratowników o godzinie 13. O 17.30 ratownicy odnajdują pokiereszowane rozkładające się ciało.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy Szymona K.  z Jeleniej Góry, który również planował skrócić swoje życie skacząc z Czertezika.
Oddaje głos  kierownikowi S.O Krościenko Janowi Dyda: ,, W dniu 6 czerwca 2003 o godzinie 14.30 zostałem telefonicznie powiadomiony przez pracownika Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu , że w rejon Czertezika udał się mężczyzna w celach samobójczych. Wiadomość policja uzyskała od rodziców desperata, który wcześniej powiadomił swoją siostrę wysyłając do niej SMS-a. O godzinie 14.40 powiadomiłem dyżurnego komisariatu w Krościenku oraz ratowników Andrzeja i Stanisława Dyda. Ratownicy razem z funkcjonariuszem policji udali się na Czertezik celem sprawdzenia wiarygodności meldunku.  Po dotarciu na miejsce około godziny 15.30  odnaleźli plecak oraz telefon komórkowy. Połamane gałęzie, ślady na skale mogły świadczyć o tym że desperat skoczył w tym właśnie miejscu . Ten fakt został do mnie zgłoszony telefonicznie przez ratownika Andrzeja Dydę . Po krótkiej naradzie zdecydowano o penetracji terenu pod skałą Czertezika. Po kilku minutach zostałem poinformowany o odnalezieniu żyjącego desperata pod skałą Czertezika. O godzinie  16.10 poprosiłem ratowników S.O Szczawnica o wsparcie sprzętowe oraz personalne. W czasie oczekiwania na ratowników ze Szczawnicy miałem cały czas kontakt z ratownikami pod Czertezikiem. Zabezpieczyli oni niedoszłego samobójcę przed dalszym osuwaniem się. Udzielono mu również pierwszej pomocy przed medycznej opatrując liczne cięte rany klatki piersiowej. W tym samym czasie miał miejsce drugi wypadek na Bańków Groń- zasłabnięcie turystki.  Po przyjeździe ratowników S.O. Szczawnica  o godzinie 16.30 zdecydowano wspólnie z lekarzem pogotowia, które przybyło na miejsce kilka minut wcześniej ( pracownicy pogotowia i ratownicy spotykają się na ulicy Jagiellońskiej przy szlaku żółtym prowadzącym na  Przełęcz Szopka)  że w rejon Bajkowego Gronia samochodem terenowym uda się 5 ratowników wraz z sanitariuszem pogotowia. Natomiast na Czertezik czterokołowcem trzech ratowników z lekarzem. Ratownicy po zakończeniu akcji na Bajkowym Groniu mieli wesprzeć akcję na Czerteziku. Ratownicy wraz z lekarzem o godzinie 16.50 docierają na Czertezik. 25 minut później po drodze wytyczonej przez ratownika Andrzeja Dyda przy dodatkowym oporęczowaniu  docierają do poszkodowanego.  W czasie kiedy lekarz udzielał desperatowi pomocy medycznej ratownicy przygotowywali transport. Powrót tą samą drogą okazał się niemożliwy z uwagi na zagęszczenie terenu krzakami, wiatrołomami, oraz nachyleniem stoku. Zdecydowano się na opuszczanie rannego na desce kanadyjskiej około 60 metrów. Transport po udzieleniu przez lekarza pomocy medycznej, rozpoczął się o godzinie 17.45. Transport przez opuszczanie, trawersowanie a następnie wyciąganie na górę Czertezika zakończył się o godzinie 19.50. 
Poszkodowany został przekazany do karetki pogotowia o godzinie 20.30. ” Zgodnie z kartą wypadku Szymon K. doznał poważnych uszkodzeń czaszki, kończyn górnych, kręgosłupa oraz klatki piersiowej. Z informacji , które posiadam poszkodowany chciał skoczyć z Sokolicy. Jednakże ilość turystów na szczycie uniemożliwiła mu podjęcie tej tragicznej decyzji. Postanowił skoczyć z Czertezika powodem chęci skrócenia życia  miał być zawód miłosny . Cud i poświęcenie ratowników GOPR sprawiło że Pan Szymon dostał szanse na dalsze życie.




Ratownicy GOPR z Krościenka gotowi są również na działania w ramach Sztabu Kryzysowego przy Urzędzie Gminny w Krościenku nad Dunajcem. 30 lipca 2004 roku brali udział w zabezpieczaniu przysiółka Kąty w związku z przekroczeniem brzegów  przez potok Kotelnicki oraz potok Czarna Krośnica . Działania polegały na usuwaniu zatorów, niedopuszczenia do zalania pobliskich posesji jak również drogi dojazdowej. Zabezpieczono także przed zalaniem Publiczne Gimnazjum w Krościenku. Rejon Górski to teren specyficzny.




Ratownicy GOPR nie udzielają jedynie pomocy poszkodowanym na górskich szlakach. Często zdarza się że interwencji ratowników potrzebują mieszkańcy okolicznych miejscowości. Tam gdzie nie może dojechać karetka pogotowia, nie zbędna jest pomoc ratowników górskich. Ostatni taki przypadek miał miejsce dnia 1 maja 2007 roku. Ratownik dyżurny Grzegorz Niżnik o godzinie 4.20 powiadomił telefonicznie kierownika sekcji Krościenko Jana Dyda o konieczności przewiezienia lekarza Pogotowia Ratunkowego samochodem GOPR do miejsca  zamieszkania 14- miesięcznego dziecka z objawami odwodnienia ( Polczyk Daniel). O godzinie 4.30 ratownicy Jan  i Jakub Dyda oraz lekarz pogotowia udali się w rejon zamieszkania poszkodowanego. Po dotarciu na miejsce lekarz podjął decyzję o transporcie dziecka do szpitala. Poszkodowany wraz z matką zostaje przekazany karetce nowotarskiego pogotowia  o godzinie 5.45. W przeszło 50 letniej historii ratownictwa górskiego w Krościenku zdarzały się również akcje wydawałoby się zarezerwowane dla służb ratownictwa medycznego. Transport chorych do szpitala miał częste miejsce w niewielkim przedziale czasowym. Warty jest jednak odnotowania. Z takiej pomocy skorzystało wielu mieszkańców Krościenka nad Dunajcem. Spowodowane było to skromną liczbą karetek w tym regionie pod koniec lat 90.

Oprócz czynności stricte ratowniczych  ochotnicy z Krościenka  biorą udział w wielu imprezach charytatywnych ; organizując pokazy czy zajęcia profilaktyczne. Podziękowania wiszące w siedzibie sekcji  świadczą o zakresie i częstości prowadzonych akcji tego typu Zdarzały się również nietypowe przedsięwzięcia jak przewiezienie pracownicy Stowarzyszenia na Rzecz osób upośledzonych do Warszawy w celach szkoleniowych i odebrania ofiarowanego dzięki staraniom GOPR Kardiofonu.
 

Do prowadzenia działań ratowniczych oprócz wykwalifikowanych ratowników, niezbędny jest również nowoczesny sprzęt. Sekcja operacyjna Krościenka na dzień dzisiejszy dysponuje wyposażeniem pozwalającym ochotnikom do prowadzenia profesjonalnych działań Niebyło tak jednak zawsze. W roku 1967 zgodnie z inwentarzem przeprowadzonym 13 października na wyposażenie sekcji wchodziły:1 tobogan, 2 torby apteczne, paratus 1 sztuka tobogan improwizowany 1 sztuka, 2 koce, 2 bambusy z siatką , 1 plecak, 2 termosy, 1 rakietnica, 2 apteczki patrolowe, 1 lina zjazdowa, 1 lina podciągowa, 1 penseta,1 szyld emaliowany, 1 szafa dwudrzwiowa. Odbioru z ramienia Centrali dokonał ówczesny Naczelnik Grupy Tadeusz Klimiński. Samochód terenowy sekcja otrzymuje  24 kwietnia 1998.( Opel Frontera zostaje do Krościenka sprowadzony dzięki staraniom starszego ratownika Waldemara Mikulskiego) . Frontera służy ratownikom do dzisiaj. Dzięki niej dojazd do poszkodowanego i udzielenie pomocy zmniejszyły się diametralnie. Nie jest to jednak samochód przystosowanym do jazdy w tak trudnym terenie jakim są Pieniny.




W roku 2006 sekcja z rąk naczelnika GOPR Jacka Dębickiego otrzymuje czterokołowca Yamaha pojemność 420 cm³ . Dzięki temu mobilność sekcji stoi na bardzo wysokim poziomie. Każdy turysta potrzebujący pomocy może być pewnym że zostanie mu ona udzielona profesjonalnie  w jak najszybszym czasie. Tam gdzie teren nie pozwala na użycie TRX ratownicy wykorzystują niezawodny wózek alpejski. Na rok 2007 przypadł jubileusz ratownictwa w Pieninach. Urząd Gminy w Krościenku nad Dunajcem przekazał ratownikom niezwykle cenny prezent jakim jest defibrylator. Na wyposażenie S.O wchodzą również butle z tlenem, worek Ambu ,deski Ferno, nosze próżniowe, sprzęt do ewakuacji kolei linowych




Ratownicy sekcji operacyjnej Krościenko nad Dunajcem którzy, przeszli na wieczny dyżur: Marian Szela, Jan Werner, Stanisław Nowak , Wiesław Zachwieja, Kazimierz Pierzga, Eugeniusz Szyda (członek honorowy GOPR), Stanisław Głuc, Pyka Ludwik, Andrzej Koterba.

GOPR to organizacja zazębiająca się. W której najważniejszy jest człowiek. Tak samo ten doświadczony często na ratowniczej emeryturze  jak i ten który ratownictwa dopiero się uczy. Wzajemny szacunek i zaufanie: młodości i doświadczenia tworzy więzi, które pozwalają istnieć ratownictwu. Miejmy nadzieje że zawsze znajdą się ludzie, którzy bezinteresownie narażając swoje życie i zdrowie,  ,, bez względu na czas i stan pogody ” wyruszą w góry ratować innych.




Wykaz literatury cytowanej:

Matuszczyk Andrzej, Monografia Grupy Podhalańskiej, Rabka- Kraków 1994


Jonak Adam , ,,Na każde wezwania…” Pięćdziesiąt lat działalności GOPR 1952-2002, Kraków 2002


Karta wypadku GOPR numer 44 /2003


Sprawozdanie z akcji przeprowadzonej dnia 6.06.2003


Zestawienia godzin społecznych za okres 2000-2008

Podsumowanie działalności prac Zarządu Grupy Podhalańskiej GOPR w okresie od dnia 27 września 1998 r- 24 czerwca 1999 r przedstawione na posiedzeniu Zarządu w dniu 25 czerwca 1999 r .


Notatka służbowa 1/2004  S.O Krościenko nad Dunajcem


Spis inwentarza sekcji terenowej Pieniny- Krościenko n. D 13 X 1967 rok


Karta wypadku GOPR 29/2007


Odręczne notatki kierownika S.O. Jana Dyda




Jakub Dyda




 
Więcej na temat: GOPR ratownictwo Krościenko
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 29 04.2024
  • 03 06.2024
  • 30 06.2024
  • 30 06.2024
reklama
dołącz do nas