aktualności
Pamięć o ś.p. Staszku Węglarzu
30.03.2011
Pamiętam Staszka od dawnych lat, kiedy jeszcze do jego szczawnickiego rodzinnego domu przyjeżdżałem na wczasy latem i zimą.
Przez tych wiele lat wspólnych zabaw w dzieciństwie Staszka zapamiętałem jako młodego, wówczas ucznia szkoły ponadpodstawowej, pełnego ambicji chłopaka, który każdą wolną chwilę latem poświęcał na treningi kajakowe, a zimą na narciarstwo.Staszek, jako najstarszy ze swojego rodzeństwa był jednocześnie bardzo opiekuńczy w stosunku do rodzeństwa, zawsze interesując się ich postępami w nauce, pomagając im przy tym jak mógł.
Moje kolejne spotkanie ze Staszkiem nastąpiło po kilkudziesięciu latach w Szczawnicy, kiedy z tą piękną miejscowością związałem się zawodowo.
Mentalność Staszka, po tych kilkudziesięciu latach nie zmieniła się wcale.
Zawsze był opiekuńczy dla swojego rodzeństwa, pomagając Im w każdej sytuacji.
Dla sportu kajakowego oddałby serce i dusze, a dla najmłodszych adeptów kajakarstwa górskiego był niemalże ojcem, Potrafiącym, nawet najtrudniejszym młodym ludziom wpoić najwspanialsze zasady sportu i zachęcić ich do uprawiania kajakarstwa wyczynowo, choć i turystycznie.
Młodzi garnęli się do niego niesamowicie, słuchając przy tym każdych Jego wskazówek, choćby się z nimi nie za bardzo zgadzali.
Staszek zawsze powtarzał, że młodym ludziom trzeba dać się bawić, żeby poprzez zabawę nabrali chęci do uprawiania kajakarstwa górskiego.
I ta metoda przynosiła efekty.
Pamiętam, że kiedykolwiek rozmawialiśmy ze sobą, niezmiennie powtarzał, że dla Niego najważniejsze w życiu było i jest: rodzina i sport.
Żałował, że KS Pieniny ma problemy z utrzymaniem młodych, wyszkolonych kajakarzy, którzy już jako seniorzy opuszczali szczawnickie gniazdo, przechodząc do innych klubów.
Jednocześnie Staszek był bardzo dumny, że jego wychowankowie, wychowankowie KS Pieniny w swoich dalszych sportowych karierach, poza Szczawnicą osiągali najwyższe z możliwych sukcesów, już jako reprezentanci Polski w kajakarstwie górskim, bardzo często podkreślając, gdzie są ich sportowe korzenie.
Żałuję, że już Staszek nie będzie ze mną spacerował szaley’owską trasą, wzdłuż Dunajca jesienią, namawiając mnie do częstszych spacerów i grzybobrania.
A grzybiarzem, był Staszek niesamowitym.
Na pamięć Znał miejsca wysypów grzybów i zawsze, choćby z najkrótszego spaceru wracał z pełną siatką grzybów.
Będzie mi brakowało rozmów ze Staszkiem na jego przydomowej ławeczce na temat KS Pieniny, na temat życia i ludzi.
Staszek był dla mnie przykładem Człowieka, który choć po kilkudziesięciu latach nigdy nie zapominał o przyjaciołach i znajomych.
Zawsze był ciepłym, spokojnym i wyważonym w swoich wypowiedziach Człowiekiem, który, jeśli tylko mógł, pomagał każdemu, nie widząc w nikim przeciwnika.
A przeciwników sportowych, pamiętam, zawsze Traktował z najwyższym szacunkiem.
Taki Był Staszek, jakiego pamiętam i pragnąłbym, żeby wszyscy go takim zapamiętali.
Jeśli, tam w niebiosach są górskie potoki i zbyt wcześnie odchodzące z ziemskiego padołu dzieci, to Staszek nie czekając na decyzję Boga zajmie się nimi, bo On bez kajakarstwa górskiego i trenowania młodego pokolenia nie mógł żyć.
Taki Był i pewnie tam w niebiosach Pozostanie.
Henryk Janusz Olkiewicz
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
- Do sprzedania RATRAK BISON X PARK
- Narty Atomic
- Kask narciarki Salomon
- Narty SALOMON ENDURO 84
- Kupie narty skiturowe
reklama
dołącz do nas