aktualności

Zwiastuny wiosny w Pieninach

08.04.2013

SZCZAWNICA. Jeszcze kilka dni temu Pieniny były pokryte sporą warstwą śniegu, wystarczyło kilka cieplejszych dni bez opadu, aby krajobraz zmienił się nie do poznania.

Są już widoczne, ale nieznaczne - ślady nadchodzącej wiosny. Trudno jeszcze mówić o zielonych łąkach i rozkwitających forsycjach, zwiastunach wiosny, ale zauważalne są już pierwsze oznaki wiosny w postaci ożywionych przelotów ptaków i ruchu na Dunajcu.

Miłym widokiem napawającym otuchą, że lada dzień wiosna zawita w Pieniny, są żurawie, które przez ostatnie kilka dni zagnieździły się w szuwarach nad brzegiem Dunajca w miejscu zerwanego mostu na Piaskach. Nadto płochliwe, bo gdy tylko poczuły obecność człowieka, zerwały się do lotu. Pieniny, to miejsce ich krótkiego pobytu i żerowania w drodze na północ Polski. Dwa tygodnie temu żerowały tu też łabędzie.

Pomimo, że spływ rozpoczął się 1 kwietnia, to pierwsi turyści odbyli go dopiero w minioną niedzielę. Płynęło pięć łodzi. Dziś tylko jedna z trójką pasażerów.

– Staramy się każdego roku płynąć wczesną wiosna, aby sprawdzić warunki panujące w przełomie Dunajca. Tak zdobywamy osobiście informacje dla naszych turystów z Polany Sosny w Niedzicy. Było bardzo słonecznie, aczkolwiek bardzo zimno. Czy napotkaliśmy w przełomie oznaki wiosny, raczej nie, bo napotkany czarny bocian, chyba wiosny jeszcze nie czyni – opowiada pasażer łodzi.

Także i na promenadzie nad potokiem Grajcarek oraz Drodze Pienińskiej w stronę Czerwonego Klasztoru na Słowacji ruch jest niewielki. Tylko, co jakiś czas można napotkać rowerzystów i pieszych.

Prawdziwe oblężenie tej części Pienin nastąpi w majowy długi weekend.

Na razie trwają prace modernizacyjne przystani flisackiej. Naprawiane jest nabrzeże gdzie cumują łodzie flisackie oraz uzupełniane są betonem wyrwy po uderzeniach kry lodowej na kilku przyczółkach. Robimy to dla bezpieczeństwa pasażerów - mówi flisak, Zbigniew Lizoń.

Formę przed zbliżającym się sezonem w kajakarstwie górskim szlifuje na Dunajcu Łukasz Polaczyk. To jeden z czołowych zawodników kadry kajakarzy górskich. Wraz z braćmi Rafałem, Grzegorzem i Mateuszem, gdy tylko pozwala im na to czas, trenują na bramkach rozstawionych przy Kotońce oddalonej na rzut kamieniem od ich rodzinnego domu.

– Zimą miesiąc spędzaliśmy w Emiratach Arabskich trenując na sztucznym torze wybudowanym przez jednego z szejków, pasjonata tej dyscypliny sportowej. Tor jest dwukrotnie większy niż ten w Krakowie. Zatem warunki do treningu były super. Kto wie czy za jakiś czas Międzynarodowa Federacja Kajakarska nie zdecyduje się tu zorganizować zawodów rangi MŚ. Kolejnymi etapami przygotowań kadry do sezonu była Francja, a wczoraj wróciliśmy z Pragi – mówi Łukasz.

Bracia Polaczykowie nie zmarnowali okresu przygotowawczego do sezonu. Łukasz, chyba wzorem Justyny Kowalczyk, która na treningach ciągnie za sobą oponę, do kajaka przywiązuje butelkę z wodą.

– To obciążenie, choć niewielkie, w wodzie jest zwielokrotnione. Myślę, że odbyte solidne treningi zaowocują sukcesami na zawodach. Najbliższe odbędą się już za tydzień o puchar prezydenta miasta Krakowa. Ważne będą majowe zawody o Mistrzostwo Polski i Tatrzańskie Slalomy na Słowacji, traktowane jako eliminacje do kadry narodowej. Wszyscy mamy szansę się w niej znaleźć – mówi Łukasz Polaczyk.

Zdjęcia i tekst Stanisław Zachwieja
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 03 06.2024
  • 30 06.2024
  • 30 06.2024
reklama
dołącz do nas