aktualności

Szczawnica: nadzór budowlany kazał rozebrać most

21.05.2013

SZCZAWNICA. Nowotarski nadzór budowlany wydał decyzję o rozbiórce nielegalnie zbudowanego przed wieloma laty mostu na potoku Grajcarek. Starym mostem prowadzi tymczasem jedyna droga dojazdowa do czterech budynków mieszkalnych i dwóch letnich kempingów znajdujących się po drugiej stronie wody.

Most, jak ustalił portal Podhale 24, został zbudowany systemem gospodarczym za przyzwoleniem ówczesnych władz samorządowych miasta. Jak twierdzi Paweł Salamon, jeden z mieszkańców tego niewielkiego osiedla, Rada Miasta dała drewno, a mieszkańcy sami zbudowali przeprawę.

Problem w tym, że żaden urząd nie wydał oficjalnej zgody na budowę. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Nowym Targu, który wszczął w tej sprawie postępowanie, wydał decyzję o zakazie użytkowania obiektu, które stan techniczny jest bardzo zły i o rozbiórce całej konstrukcji. Ma się nią zająć zarządca terenu, czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.


Paweł Salamon mówi, że od lat stara się w Urzędzie Miejskim o budowę mostu. - Dla tego terenu jest Plan Zagospodarowania Przestrzennego z 2004 roku łącznie z ciągiem pieszo-jezdnym. Budynek powstał legalnie i mam prawo domagać się dojazdu do niego. Nadzór Budowlany zamiast zajmować się mostem, niech lepiej zajmie się niszczejącą zapora, bo, gdy będzie powódź, zapora może nie wytrzymać i zaleje Szczawnicę. Nie wiem skąd akurat teraz wziął się problem tego naszego mostu – twierdzi.

- Jeżeli most zostanie rozebrany i nie będę miał dojścia do domu, to albo zamieszkam w Urzędzie Miasta, będę go okupował, albo wynajmę mieszkanie na koszt miasta – dodaje Paweł Salamon.


Burmistrz Grzegorz Niezgoda odpowiada, że w budżecie miasta nie ma pieniędzy na budowę mostu, który może kosztować od 3 do 4 mln złotych. Także wątpliwe jest, żeby Rada Miasta podjęła uchwałę o wydatkowaniu takiej kwoty na budowę mostu w tym miejscu. Nie ma mowy o niższych kosztach w sytuacji, jeśli most miałby spełniać wymogi bezpieczeństwa. Istniejące betonowe przyczółki są usytuowane w miejscu zalewowym. Nowy most musiałby być długi na kilkadziesiąt metrów z przyczółkami poza strefą zagrożenia powodziowego. Na inny most, śmiem twierdzić, nie dostalibyśmy pozwolenia od Rejonowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej, właściciela tego terenu przy potoku Grajcarek, z którą już były na ten temat rozmowy – mówi burmistrz.

- Przekwalifikowanie terenu na budowlany bez zabezpieczenia dojazdu, to nie był dobry pomysł. Ja niestety nie miałem na to wpływu, bo stało się to nie za mojej kadencji urzędowania na stanowisku burmistrza miasta, a dzisiaj są tego konsekwencje – dodaje Grzegorz Niezgoda. - Wiem, że mój przekaz nie usatysfakcjonuje mieszkańców, ale takie są realia na dzień dzisiejszy. Możliwe, że znajdzie się miejsce na dojście od strony Sopotnickiej bocznej, ale nie za bardzo znam ten teren, natomiast na dojazd, zdaję sobie sprawę, raczej jest to niemożliwe od tej strony. Wiem, że nie jest to sytuacja komfortowa dla mieszkańców tego osiedla. Wiem także, że dojście i dojazd powinien być im zapewniony, bo to jest zadanie własne miasta, natomiast trudne do podjęcia, chociażby z uwagi na wysokie koszty budowy mostu – mówi burmistrz.

- Widzę jakieś światełko w tunelu dla budowy mostu. Stałoby się to przy okazji realizacji, kiedyś już rozważanego, planu zagospodarowania tego terenu pod zbiornik wodny dla potrzeb rekreacyjno-wypoczynkowych. Wygospodarowane środki mogłyby być przeznaczone także na budowę mostu. Według mnie jest to jedyna możliwość uporania się z tym problemem. Ten temat omówimy z nową dyrektor RZGW. Sadzę, że jest to możliwe w sytuacji, gdy wiele innych gmin wykorzystuje „oczka wodne” na tego typu inwestycje. Tak robi Muszyna i Sękowa – wyjaśnia.

Tekst i zdjęcia Stanisław Zachwieja
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 03 06.2024
  • 30 06.2024
  • 30 06.2024
reklama
dołącz do nas