aktualności

Wieczór autorski Magdaleny Ponurkiewicz, autorki książki pt. Tajemnica węgierskiego manuskryptu w Jazz Barze Dworku Gościnnego

30.07.2013

SZCZAWNICA. W Jazz Barze Dworku Gościnnego odbył się wieczór autorski Magdaleny Ponurkiewicz, autorki książki pt. Tajemnica węgierskiego manuskryptu. Autorka bardzo interesująco mówiła o książce i osobistych i jej rodziny związkach ze Szczawnicą, które mogą fascynować, bowiem sięgają one czasów porewolucyjnych w Rosji.

Autorka wyraziła wielkie zadowolenie i zaszczyt, że stworzono jej możliwość opowiedzenia o swoich książkach właśnie tutaj, w tej znakomitej scenerii. Dziękowała rodzinie Mańkowskich, bez których obecności w Szczawnicy, nie stało by się to, co dzieje się od szeregu lat w uzdrowisku. Dziękowała także Barbarze Węglarz, Dyrektorowi Muzeum Szczawnickiego za pomysł zaproszenia jej tutaj i Gospodarzowi Dworku Gościnnego, Krzysztofowi Domareckiemu za serdeczne przyjęcie.

- Moje korzenie tkwią w Szczawnicy w tym sensie, że mój dziadek Jan Kalinowski z babką Zofią zamieszkali tu na wiele lat po ucieczce z Krymu w czasie Rewolucji 1917 roku. Uciekli stamtąd ratując życie, z dwojgiem dzieci, czyli moją mamą i jej bratem. Dlaczego znaleźli się właśnie tu? Niebywale trudna, odbywająca się w strasznych warunkach ucieczka do Polski, sprawiła że po przebytej ciężkiej grypie, dziadek zachorował nieuleczalnie. Gruźlica szalała wtedy i jego spotkał taki właśnie los. Będąc człowiekiem bardzo wykształconym, znającym pięć języków, pracował co prawda przez czas jakiś w Ministerstwie Ziem Zachodnich, ale klimat Kalisza był fatalny. Hr. Adam Stadnicki, który dziadka znał i cenił, zaproponował mu, a potem powierzył stanowisko dyrektora uzdrowiska, które ten piastował przez lat kilkanaście. Hrabia Stadnicki wiedział, że nie uratuje dziadkowi życia, ale zapewniając mu leczenie klimatyczne, w efekcie przedłużył je znacznie - mówiła autorka.

Tajemnica węgierskiego manuskryptu jest jej już trzecia książką. Wcześniej, w 2002 roku ukazała się jej pierwsza książka pt. Okruchy pamięci. To również wspomnienia czasów szczawnickich (czasów, kiedy nie było jej jeszcze na świecie), przyjaźni dziadków z Janem Wiktorem, i wielu zacnymi mieszkańcami Szczawnicy i jej okolic.
Autorka żałowała, że nakład książki niestety się wyczerpał i nie miała wcześniej okazji, by ją w Szczawnicy przedstawić. Dziś, zaledwie musnęła historie, które złożyły się na treść „Okruchów pamięci”.

- To właśnie tu moja mama włażąc na najwyższe modrzewie i ryzykując skręcenie karku, dokarmiała pędrakami zebranymi w chusteczkę trzymaną w zębach, niedożywione jej zdaniem wronięta. Tu jeździła na oklep konno i pasła krowy na połoninach, uciekając permanentnie udręczonej nauczycielce francuskiego. Jej towarzyszem zabaw i przyjacielem był wtedy mały Julek, późniejszy bohater Sądecczyzny Julian Zubek „Tatar” - dowódca osławionego oddziału AK wspominała Ponurkiewicz.

„Okruchy pamięci” rozpoczęły jej przygodę z pisarstwem, a potem rezultatem sześciomiesięcznego pobytu w Stanach, stała się książka „Byłam niewolnicą, czyli na czarno w Nowym Jorku”, jedynie z pozoru niezwiązana z tzw. literaturą regionu. Mówiła w końcu m.in. o tęsknocie, która towarzyszy większości tych, którzy z wyboru lub z konieczności musieli opuścić ojczyste strony.

Na napisanie kolejnej książki musiała czekać aż dziesięć lat bo ciężka choroba uniemożliwiła jej pisanie. Przerwa trwała aż do jesieni 2012 roku kiedy rozpoczęła się jej kolejna przygoda, tym razem z „Tajemnicą węgierskiego manuskryptu”, której akcja toczy się w czasach współczesnych w latach 2005-2009 z odniesieniami do przeszłości, bardziej lub mniej odległej.

Jej bohaterowie to także m.in. rodzina polsko-węgierska, której dramatyczne losy sięgają wieku szesnastego. Stąd opowieść o ukrytym skarbie, o którym mowa już w tytule książki. Ale oczywiście to nie tylko wiek szesnasty. To także druga wojna światowa, szlaki kurierskie i kurierzy, to sławna polska szkoła w Balatonboglar, Powstanie Warszawskie 44 i Powstanie Węgierskie 56 roku, przyjazne więzy Węgrów i Polaków w czasach próby, w tym opieka nad ogromną rzeszą węgierskich dzieci – ofiar tragedii 56.

- Czas płynie nieubłaganie. Odchodzą świadkowie historii. Ja sama miałam wielokrotnie przekonać się jak bardzo kruche może być życie. Dlatego teraz prześladuje mnie obawa, że mogę nie zdążyć zatrzymać w locie okruchów pamięci i odchodzącej przeszłości. I oto kiedy nakład „Okruchów...” wyczerpał się, zaczęli pojawiać się na mojej drodze ludzie, których opowieści powinny były się znaleźć w pierwszym wydaniu książki, a ze względów oczywistych tam się nie znalazły – mówiła z nadzieją, że poszerzone kolejne wydanie książki będzie zawierać kolejne ciekawe zdarzenia i opisy ludzi napotkanych na jej drodze życia.

Magdalena Ponurkiewicz urodzona w 1945 roku w Barcicach k/Starego Sącza jest absolwentką Psychologii UJ i Logopedii UMCS. Tej drugiej specjalności poświeciła większość swojego życia zawodowego. Debiutowała w roku 1986 w zbiorku poetyckim „Leśne przypomnienia” . Dotąd ukazały się jej 3. książki (patrz tekst). W 2013 roku w plebiscycie zorganizowanym przez miesięcznik „Sądeczanin” dotyczącym konkursu literackiego im. ks. prof. B.Kumora książka „Okruchy Pamięci” zajęła pierwsze miejsce w kategorii „Książka o Sądecczyźnie”, a autorka drugie miejsce w kategorii „Sądecki autor”.

Stanisław Zachwieja
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 22 03.2025
  • 29 03.2025
  • 29 03.2025
  • 25 04.2025
reklama
dołącz do nas