aktualności

Prezes rady nadzorczej broni wysokich cen ścieków

05.11.2015

- Spółka nie prowadzi działalności zarobkowej, działa tylko, żeby pokryć koszty. Dlatego obowiązujące ceny ścieków to wynik realnych kosztów. Inaczej się nie da. Stawki muszą być takie, jakie są, żeby spółka istniała i nie upadła - mówi Jan Smarduch, przewodniczący Rady Nadzorczej Podhalańskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego w Nowym Targu.

To jego odpowiedź na budzący się protest mieszkańców. Przypomnijmy, iż mieszkańcy gmin należących do Podhalańskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego organizują się w internecie pod hasłem "Wpuszczeni w kanal...izację". Sprzeciwiają się wysokim opłatom za ścieki. Do grupy otwartej na Facebook'u zapisało się już pół tysiąca osób. Więcej o tym pisaliśmy w artykule "Wpuszczeni w kanal...izację? Rośnie niezadowolenie wysokimi opłatami za ścieki" 

Na naszą prośbę głos w tej sprawie przewodniczący Rady Nadzorczej PPK, wójt gminy Nowy Targ Jan Smarduch. Jego zdaniem, temat jest trudny, ale racja jest po stronie spółki. - Dobrze by było, żeby ludzie, którzy protestują, zapoznali się z wysokimi kosztami inwestycji, jakie prowadzi spółka. Ludzie cały czas proszą o budowę kanalizacji, więc inwestycje są prowadzone. A są to, trzeba zaznaczyć, jedne z najdroższych inwestycji. Roboty kanalizacyjne prowadzone obecnie na terenie gminy Szczawnica kosztują ok. 40 milionów złotych. Spółka pozyskuje dotacje na ten cel, ale musi też zabezpieczyć wkład własny. Żeby go mieć, musi zaciągać kredyty. I z czegoś trzeba je spłacać. Jedynym źródłem są opłaty za ścieki. Dodatkowo spółka musi ponosić różne inne koszty - płacić podatki, koszty amortyzacji, ponosić koszty obsługi. Usługa świadczona ludziom musi tymczasem pokryć koszty tej działalności. Spółka nie prowadzi działalności zarobkowej, działa tylko, żeby pokryć koszty. Dlatego ceny ścieków to wynik realnych kosztów. Inaczej się nie da. Stawki muszą być takie, jakie są, żeby spółka istniała i nie upadła - podkreśla Jan Smarduch. 

- Nie ma innego wyjścia jak kontynuować działalność, być może bolesną, ale prawdziwą. Ludzie mają alternatywę - są przecież szamba, czy przydomowe oczyszczalnie. Proszę mi jednak wierzyć, że jeśli ktoś skalkuluje sobie koszty wywozu, to na pewno taniej wyjdzie mu podłączenie się do kanalizacji. I są to duże różnice. No chyba, że mówimy o szambie, z którego ścieki płyną do potoku - dodaje. 

Przewodniczący uważa, że koszty odprowadzania ścieków w gminach nie należących do Podhalańskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego nie są wcale mniejsze. Jego zdaniem, gminy ukrywają rzeczywiste koszty. W PPK, jak mówi, mieszkańcy płacą za ścieki tyle, ile realnie kosztuje ich odprowadzanie. Co prawda mieszkańcy gmin spoza PPK płacą mniej, ale resztę i tak musi dołożyć gmina z własnego budżetu np. poprzez dotację do zakładu komunalnego. - Więc w rzeczywistości koszty są podobne. A mieszkańcy, choć pozornie płacą mniej za ścieki, to i tak tracą poprzez taką sytuację, bo pieniądze z ich podatków, zamiast na budowę dróg czy szkół, idą na dopłaty do zakładu komunalnego - tłumaczy Smarduch. - Poza tym w gminach należących do PPK to spółka buduje kanalizację, naprawia uszkodzoną sieć, bierze na siebie całą odpowiedzialność. W pozostałych to wszystko spoczywa na barkach gminy. W efekcie koszty tu i tu są takie same. Różnica jest tylko taka, że PPK nalicza prawdziwe ceny ścieków, a gminy je ukrywają. Gminy nie podnoszą cen dla mieszkańców, bo nie chcą się narażać wyborcom, ale i tak ponoszą takie same koszty. A ja uważam, że nie powinniśmy oszukiwać ludzi, że coś kosztuje mniej niż w rzeczywistości - podkreśla przewodniczący Rady Nadzorczej PPK. 

r/
opubl.JD
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 03 06.2024
  • 30 06.2024
  • 30 06.2024
reklama
dołącz do nas