aktualności

Tylko jeden taki był, tylko jeden

14.04.2023

1 kwietnia 2023 r. na połoniny niebieskie odszedł człowiek jedyny w swoim rodzaju, postać nietuzinkowa, artysta pieniński, szczawniczanin – Józef Madeja. Kto choć raz go spotkał wiedział, że poznał kogoś, o kim zapomnieć nie sposób. Miał Józef w sobie ogromną moc oddziaływania i niezwykły magnetyzm, a także silny, niepokorny charakter, wobec którego nikt nie mógł pozostać obojętny. Bo też i był góralem pienińskim z krwi i kości.

Józef Madeja urodził się w Szczawnicy, w samą Wigilię 1942 roku. Pochodził z 400-letniego rodu przewoźników dunajeckich i przewodników górskich. Jego dziad, także Józef, wytyczał pierwsze szlaki pienińskie, m.in. na Sokolicę i przez 50 lat oprowadzał turystów po górach; jego imię nosi obecnie schronisko PTTK „Orlica” w Pieninach. Ojciec - Jan Madeja - przez 44 lata był przewoźnikiem na Dunajcu. Także i Józef pływał do 24 roku życia.

Józef malował, rysował i rzeźbił od czasów szkolnych. Potem zarzucił rzeźbiarstwo. W życiu zawodowym został kreślarzem i kartografem. Wiele lat pracował w geodezji, w Krakowie, Częstochowie, Mszanie Dolnej, Rabce, gdzie poznał Annę Aksamit, swą przyszłą żonę i wierną towarzyszkę zarówno w życiu, jak i w twórczej drodze. Praca zawodowa nadwątliła mu zdrowie - musiał przejść na rentę chorobową. Wtedy zaczął ponownie rzeźbić, najchętniej w drewnie lipowym. Za namową żony zgłosił się w 1984r. do ogólnopolskiego konkursu plastycznego w Rabce pt. „Demony w plastyce ludowej i amatorskiej”, w którym zwyciężył rzeźbą „Diabeł zdesperowany”. Sukces (i wierząca w jego talent Anna!) zmobilizowały go do dalszych prób twórczych. Od 1987r., gdy na stałe z żoną osiedlił się w rodzinnym domu w Szczawnicy, całkowicie poświęcił się rzeźbie. Jego dzieła były wysoko oceniane przez znawców i zdobywały wiele nagród i wyróżnień w konkursach plastycznych.
W kręgu jego ulubionych tematów świeckich znalazły się sceny zbójnickie, „góralskie bachanalia” i motywy obyczajowo–regionalne. Rzeźbił górali, zbójników, postacie ze świata rodzimych podań, inspirowane demonologią ludową. Pod wpływem legend pienińskich powstała m.in. jedyna polichromowana rzeźba Józefa - „Boginka z Dunajca”. Z czasem Józef Madeja doszedł do rzeźby monumentalnej. Dwukrotnie rzeźbił postać potężnego górala witającego gości, stojącego u wlotu Szczawnicy na skale Kotońka (rzeźba dwukrotnie została zniszczona przez uderzenie pioruna) czy też ponadnaturalnych rozmiarów postać bł. ojca Stanisława Papczyńskiego, wykonana dla Podegrodzia.

Najbliższe były mu jednak rzeźby sakralne: figury Jezusa Frasobliwego, Madonny i świętych pańskich. Zajmowała go zarówno rzeźba trójwymiarowa, jak i płaskorzeźba, którą była np. „Ostatnia wieczerza”. Na zamówienie miasta Schwerte w Niemczech wyrzeźbił także bożonarodzeniową szopkę, którą utworzyło 25 postaci metrowej wysokości. 
Józef miał w swojej karierze okres, gdy tworzył dzieła zaangażowane społecznie i politycznie. Np. po wizycie Ojca Świętego Jana Pawła II w obozie zagłady powstała rzeźba „Reminiscencje oświęcimskie”. Ma w swoich dokonaniach także prace liryczne –„Pocałunek”, „Macierzyństwo” czy też ekologiczną, wspaniałą, „Matkę Ziemię”, która zdobyła II miejsce w konkursie zorganizowanym przez TPSP. Rzeźba trafiła do Szwecji.
Józef Madeja od 1989 roku należał do Grupy Twórczej „Pieniny” TPSP. Jego prace znajdują się w muzeach i u prywatnych kolekcjonerów w kraju oraz za granicą: w USA, Francji, Danii, Izraelu, Niemczech.

Ponad 50 lat z Józefem, rzeźbiarzem-amatorem, mieszkała w Szczawnicy, w jego domu rodzinnym przy ul. Pienińskiej, żona Anna Madejowa – uznana malarka na szkle, słynna ze swych prac przedstawiających zwyczaje i obyczaje ludowe, „góralskie zwyki”, zbójnickie legendy czy obyczaje biesiadne, a także tematyki sakralnej. Wypracowała rozpoznawalny styl, który nie sposób pomylić z pracami innych twórców. Jej dzieła – obrazy i tryptyki -  znajdują się w rękach prywatnych kolekcjonerów oraz etnografów, a także w muzeach etnograficznych w całej Polsce. Artystka wielokrotnie brała udział w wystawach i plenerach zarówno w Polsce, jak i za granicą – w Niemczech, Szwecji, Izraelu czy na Słowacji i Węgrzech. Malarka uczestniczyła w wielu konkursach, zdobywając nagrody i wyróżnienia; została także m.in. odznaczona przez Prezydenta RP Srebrnym Krzyżem Zasługi za całość dokonań twórczych oraz Medalem im. Józefa Szalaya za Zasługi dla Miasta i Gminy Szczawnica. Należy do Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Szczawnicy, przez jedną kadencję była jego prezesem.

Państwo Madejowie przez lata całe prowadzili niezwykły dom nad Grajcarkiem, otwarty dla artystów i niespokojnych twórczych duchów. Gościnność i serdeczność Anny, oraz jej słynne żurki pienińskie, w połączeniu z charyzmą i godnością Józefa przyciągały rzesze niebanalnych osobowości, nie tylko z kręgu sztuk plastycznych, ale także muzyki, literatury, teatru, życia społecznego i kulturalnego. Tam – na słynnej werandzie - odbywały się prywatne warsztaty rzeźbiarskie, w przydomowym ogrodzie - zajęcia z malowania na szkle dla młodzieży i dorosłych oraz wielogodzinne dyskusje o sztuce, czasem do późnych godzinnych nocnych. Z „Madejówki” każdy odchodził najedzony, wysłuchany, doceniony, otulony serdecznością i życzliwością gospodarzy. O artystycznym małżeństwie i ich wyjątkowym domu – pracowni wielokrotnie pisała prasa, audycje przygotowywały rozgłośnie radiowe i telewizyjne stacje. Dom przy ul. Pienińskiej stał się wizytówką Szczawnicy i jego najlepszą promocją.

16 listopada 2012r. w sali widowiskowej kina „Pieniny” w Szczawnicy odbył się benefis zasłużonego dla życia miasta - artystycznego małżeństwa. Wydarzenie zorganizował Miejski Ośrodek Kultury, w którym Anna wiele lat prowadziła kółko plastyczne dla dzieci, a także artystyczne warsztaty. Przybyły władze miasta, rzesze przyjaciół i przedstawicieli różnego rodzaju środowisk twórczych, kulturalnych, społecznych,  pragnących podziękować bohaterom wieczoru za ogromny talent i wielkie serce, także za to, że niejednokrotnie wspierali różnego rodzaju akcje charytatywne i potrzeby ludzkie. Na scenie można było podziwiać wspólną wystawę prac artystów, którzy skromnie zajęli miejsca na widowni. Był to jeden z ostatnich razów, kiedy Józef Madeja, preferujący spokojne bytowanie na własnych włościach, zgodził się opuścić domowe zacisze i wziąć udział w wydarzeniu publicznym. Ostatnimi laty, z powodu postępujących problemów zdrowotnych, aktywność twórcza Józefa znacznie zmalała, ale wciąż wspierał Annę w jej artystycznych dokonaniach, pomagając przygotować obrazy do wystaw i konkursów.

24 grudnia 2020r. Anna i Józef Madejowie świętowali zacny jubileusz 50.lecia małżeństwa. Z tej okazji udzielili ostatniego wspólnego wywiadu. Opowiedzieli o początkach swej znajomości, motywacji do podjęcia pracy plastycznej, inspiracjach i osiągnięciach twórczych. Przybliżyli też historię powstania w starej szopie Madejów -  Galerii Sztuki „Krzywa Jabłonka”. To pomysł i własność siostrzenicy Anny, Joanny Dziubińskiej, która 10 lat temu została zaproszona do zamieszkania w domu nad Grajcarkiem, by realizować swoje artystyczne pasje. Sama uprawia malarstwo na szkle, sztukę tworzenia prac, w tym ikon, metodą decoupage, fotografię artystyczną i ceramikę. Galeria prezentuje prace lokalnych i regionalnych twórców, organizuje ich wystawy, połączone z pełnymi uroku wernisażami, jest miejscem licznych, znaczących wydarzeń kulturalnych. Tam też znajdują się malowane na szkle obrazy Anny, olejne portrety małżonków, autorstwa Józefa Madei i jego rzeźby.

Wspólna droga życiowo-artystyczna Madejów, tak wyjątkowa, choć przecież nie usłana różami, została brutalnie przerwana nagłą śmiercią Józefa 1 kwietnia, w prima- aprilis. Taka data idealnie wpisuje się w naturę Ziutka, obdarzonego specyficznym poczuciem humoru…

5 kwietnia w Kościele Parafialnym w Szczawnicy mszę żałobną odprawił i kazanie wygłosił proboszcz szczawnickiej parafii ks. dr Tomasz Kudroń. Na miejsce wiecznego spoczynku odprowadziła szczawnickiego Artystę rodzina i przyjaciele, wśród których znaleźli się także senator RP Jan Hamerski, radny powiatowy Tomasz Hamerski, radny wojewódzki, były senator RP Stanisław Bisztyga, redaktor Jan Stępień z Radia Kraków, wicedyrektor Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu i wiceprezes Związku Podhalan Piotr Gąsienica, który również serdecznym słowem przypomniał sylwetkę i dokonania Zmarłego. Urna z prochami Józefa Madei spoczęła w grobie rodzinnym, w którym zostali pochowani jego rodzice, pod cementową przepiękną pietą autorstwa Artysty. Uroczystość wzruszająco oprawił rzewną muzyką góralską Zespół „Białopotocanie” Artura Majerczaka.
Z całego świata do rodziny wciąż napływają kondolencje i dowody wsparcia. Pojawiają się też słowa opisujące świętej pamięci Józefa Madeję: barwny, piękny Człowiek i Dusza, wspaniała Postać, cudowny, jedyny, niepowtarzalny Artysta, uosobienie siły i męskiej godności.
Odszedł prawdziwy Góral. Piękny fizycznie i duchowo. Taki, na którego przyjaźń i szacunek trzeba było sobie zasłużyć szczerością i naturalnością, bo fałsz wyczuwał na kilometr… A gdy góral już umrze, nikt nie układa baśni, tylko w niebie roziskrzonym, mała gwiazdka gaśnie. Ziemia twardą, szorstką, ręką tuli go do siebie, by na zawsze mógł już zostać pod góralskim niebem-  śpiewała w latach 70.XXw. grupa „Babsztyl”. Aż trudno się oprzeć wrażeniu, że autor tekstu Paweł Kasperczyk zobaczył w proroczej wizji śmierć Józefa Madei.
Odpoczywaj w pokoju, Ziutku!
 
Alina Lelito
Fot. Rodzinne archiwum, Anna Nowaczyk-Gajda
 
 
 
 
galeria zdjęć
reklama
komentarze
reklama
najnowsze ogłoszenia
już wkróce
  • 29 03.2024
reklama
dołącz do nas